W tegorocznym Biegu Kosynierów wystawiliśmy skromną reprezentację, czyli Michał i Kuba. Nasza obecność do ostatniej chwili była nie pewna, ponieważ Michała ma nowego członka rodziny, a ja męczyłem się z podstępną kontuzją.
Spotkaliśmy się na rynku wrzesińskim, zrobiliśmy sobie kilka fotek – wiadomo, przed znajomymi trzeba się pochwalić – i zrobiliśmy lekka biegową rozgrzewkę. Start oboje potraktowaliśmy na spokojnie, bez ambitnych celów. Trasa biegu jest fajne, składa się z 2 pętli, a finisz jest z górki co dawało szanse na urwanie kilku sekund na koniec biegu. Na trasie było sporo wody więc jak dla mnie rewelacja Michał udało się nabiegać 52:50, a mi czas o 3 sekundy szybszy.
W pakietach dostaliśmy napój Perry, o smaku gruszkowym, muszę przyznać, że był bardzo dobry. Po biegu były bardzo smaczne pyry z gzikiem
Myślę, że za rok znów się wybierzemy do Wrześni jednak z planem łamania życiówek 🙂
Kuba 🙂