Poranek obudził nas gęstą mgłą. Był to tylko przedsmak niewiadomych a mianowicie trasy, której nikt (prawie nikt) nie znał i nie wiedział czego może się spodziewać.
Powiem tak. W tym roku dopiero dwa biegi za mną ale ta trasa wyrasta na murowanego faworyta pod tytułem „Trasa Number One”. Zbiegi, podbiegi, kręte wąskie przesmyki między drzewami, piach, trawa, błoto, tego na trasie było mnóstwo a to wszystko w idealnych warunkach pogodowych aż ciarki przechodzą na myśl co by było gdyby spadł śnieg. Na koniec pierwszego okrążenia ostry zbieg po którym praktycznie trzeba było stanąć obrócić się o jakieś 150-160 stopni i wbiec pod krótką ale bardzo stromą górkę dawało na pewno każdemu w kość.
Jak trasa była trudna niech świadczy czas pierwszych na mecie, którzy mając rekordy na dyszkę w okolicach 30 minut przekroczyli linię mety w okolicach po 39 minutach. Po biegu woda, herbata i „szneki z serem i glancem” osłodziły trudy tego wymagającego lecz godnego polecenia biegu. Strzelam, że za rok zapisy skończą się w parę godzin. Dodatkowo była przeprowadzona loteria. Kupon kosztował 2zł. Nagrody były mniej ważne liczył się cel. Zebrano prawie 900zł, które zostanie przekazana rodzinie, której nie dawno spalił się doszczętnie cały dom. Brawo !!!
Statystyki: W biegu wystartowało 299 osób ( ja wywalczyłem 60 pozycję z czasem brutto 51:57 )
Pozdrawiam,
Sibi