W niedzielę, 18-ego października 2015r. odbył się V Szamotuły Samsung Półmaraton. Dla mnie był to już 11. Półmaraton w 2015 roku (w tym 6. z Korony Półmaratonów Polskich).
Wyjechaliśmy z kolegą przed 9-tą rano i po ok.20 minutach byliśmy na miejscu. Start biegu był na godzinę 11, więc wydawałoby się, że ze spokojem odbierzemy pakiety startowe. Byłoby tak gdyby nie to, że biuro zawodów znajdowało się w małej ciasnej sali gimnastycznej Zespołu Szkół przy ul.Szczuczyńskiej. Odkąd startuję w zawodach biegowych, nie widziałem jeszcze takiego chaosu, bałaganu w organizacji biura zawodów. Tłum ludzi, który coraz bardziej z minuty na minutę piętrzył się przy drzwiach wejściowych do Sali gimnastycznej zaczynał rodzić obawy czy w ogóle uda się odebrać pakiety. O godzinie 9.40 pani pilnująca wejścia na salę prawie jak bramkarz przed Night clubem, radośnie oznajmiła, że zamykają drzwi Sali na klucz i nikogo już nie wpuszczają… Masakra!… aha, i dodała jeszcze, że przecież była możliwość wczoraj odebrać pakiet. No nic, pomyślałem… Pakujemy się albo „na chama” i wywarzamy drzwi albo trzeba udać głupa, że niby mam już zajętą kolejkę w środku ;). Ufff, udało się… na trochę mniej drastyczny sposób. W środku już poszło wszystko, o dziwo bardzo szybko – podpis, sprawdzenie czy mam właściwy chip i można było wydostać się na zewnątrz szkoły.
W pakiecie startowym znalazłem poza numerem startowym i chipem, koszulkę techniczną oraz poręczny ładny plecak. Na bogato!!!
Było w ten dzień dość zimno, więc przebranie się odłożyliśmy na prawie ostatnią chwilę. Jednak do biegania taka temperatura i prawie bezwietrzna pogoda była idealna.
Wraz z Półmaratonem odbywał się Bieg Rodzinny po życie na dystansie 800 metrów oraz Marsz Nordic Walking na 5000 metrów.
Start biegów i marszu znajdował się na szamotulskim brukowanym Rynku. Łączna liczba zapisanych osób przekraczała 1500. Z małym poślizgiem, kilka minut po 11-stej ruszyliśmy, zupełnie jak w wierszu Tuwima, najpierw powoli jak żółw ociężale … ale potem jak już ruszyła maszyna biegaczy to tylko iskry leciały spod butów he he 😉
Trasa prowadziła częściowo ulicami Szamotuł w kierunku miejscowości Gaj Mały, Dobrogostowo i z powrotem w kierunku Szamotuł.
Pogoda dopisała biegaczom, nie padało, nie wiało, nie grzało. Trasa była bardzo dobrze oznaczona, zabezpieczona przez wolontariuszy a także przez ratowników. Mimo dużego chłodu na trasie nie brakowało kibiców, za co należą im się wielkie brawa. Początkowo biegłem w pobliżu „balonika” na 1 godzinę 50 minut, ale całkiem sporo osób skupiło się wokół tego pacemakera, więc pociągnąłem trochę do przodu gdzie było więcej luzu i tak już popędziłem do samych Szamotuł i mety, którą przeciąłem z czasem netto 1:45:08.
Półmaraton w sumie ukończyło 1354 biegaczy, spośród których najszybszym okazał się Damian Kabat z czasem 1:07:02 ! Wśród kobiet tryumfowała Aleksandra Brzezińska z czasem 1:17:45.
Piotrek T.