Chwilę przed kontuzją
A dokładniej, to dwa miesiące przed kontuzją. Na początku wakacji, w czerwcu, zmieniłem buty treningowe. Stare Kalenji Run Comfort Grip dojechały do 1800 km, więc najwyższy czas było wybrać nowe. Wybór padł na Kiprun KD Plus.
Od początku buty wydawały się twardsze od poprzedników. Coś w ich budowie było takiego, że czułem przy dłuższym wybieganiu, jakbym fragmentem stopy tuż przed piętami trafiał na coś bardziej gęstego w podeszwie. No nic – rozbiega się i te buty! No i biegałem. Na przemian ze startówkami. Tak przez dwa miesiące, aż do Cytadeli By Night #46 (polecam te biegi).
Chyba coś nie tak z tą stopą
Dzień po biegu bolały mnie pięty. To się zdarzało po biegu w butach startowych, ale zwykle taki ból był co najwyżej wieczorem, a na następny dzień stopy powinny być jak nowe. Nie tym razem. Tzn. jedna doszła szybciej do siebie, druga miała konkretny czuły punkt – przyczep rozcięgna od wewnętrznej strony stopy.

Czy to przez nowe buty, czy przez brak zwyczajowego roztrenowania wakacyjnego (Covid w planach mocno namieszał), a może przez przeciągnięcie kilometrażu w starych butach? Ciężko powiedzieć, ale trzeba coś z tym zrobić.
Panie doktorze, a kurację można rozpocząć po zawodach?
Wizyta u ortopedy. Diagnoza szybka i zza biurka – rozcięgno podeszwowe. Przepisane leki przeciwzapalne, ćwiczenia i w tym momencie pada zwrotnie pytanie biegacza: „A czy mogę bezpiecznie zacząć kurację od poniedziałku? Mam jeszcze start w weekend”. Padła zgoda i tak zabezpieczając stopę tape’ami wystartowałem jeszcze jeden raz. Dwa tygodnie kuracji. Jest lepiej i wpada I Dycha na Dziko. I znowu jest gorzej.
Powolny powrót
Znowu przerwa, zaczynam biegać bardzo spokojnie i krótkie dystanse. Ból nie jest jakiś straszny, da się biegać, więc może sam przejdzie. Najbardziej niepokojące jest uczucie, gdy mam wrażenie rozciągania gojącej się rany (wrażenie podobne do otwierania maksymalnie dłoni, gdy parę dni wcześniej mocno zacięliśmy się czymś ostrym w którymś jej zgięciu). Więc biegam, póki podbicie stopy jest sztucznie podtrzymywane (kinesiotaping), to jest to do zaakceptowania. W czasie wolnym masaż stopy piłeczkami, rolowanie, poranne rozciąganie.
Jest lepiej, ale ciągle nie tak
No ale tak to się nie da! Jest listopad, a tu ciągle ból na dzień po bieganiu. Klasyczny ból przy wstawaniu itd. Sprawdźmy jak stopa zareaguje na półmaraton.
Zareagowała. Ostro.
Roztrenowanie +
No to zacząłem roztrenowanie z myślą, że teraz wykorzystam wszystkie dostępne środki, żeby się kontuzji pozbyć.
Potwierdzenie diagnozy na USG ✔
10 zabiegów ultradźwiękami ✔
2 zabiegi fali uderzeniowej ✔
Wizyta na terapii manualnej ✔

Poszedł doktor do doktora.
Popatrz na to – stopa chora.
Boli prawie kwartał cały.
Poradź coś mi na to, stary!
Doktor zerknął na podeszwę.
Biegacz! Trudne miała przejście.
Czas przyłożyć się solidnie
I falami zwalczyć bydlę.
Później dodam tu relację
Czy skuteczną mam kurację.
Póki co trzymajcie kciuki.
Podpisano: dr Wooky
Krótko. Ultradźwięki to głaskanie. Fala uderzeniowa nic nie zmieniała – chyba nawet słabsza od tego co sobie udeptywałem stopę biegając. Dopiero fizjoterapeuta, od fali uderzeniowej po drugim zabiegu, zaproponował wizytę na kozetce, bo coś mu nie grało, że ból nawet po dłuższym przytrzymaniu miejsca nie puszcza.
Zasugerował, że to może być ciągle podrażniane zapalenie i trzeba zrobić przerwę i unikać bezpośredniego oddziaływania na punkt zapalny.
Posłuchałem rady i czekałem, aż miejsce samo z siebie przestanie boleć. I przestało – po 6 tygodniach przerwy. Na Gwiazdkę!
Świąteczna próba
Pierwsze 2 kilometry w Wigilię było ok. Bez bólu. No to dwa dni później wybrałem się na potruchtanie 5 kilometrów z żoną. I już po 3 kilometrze poczułem, że coś znowu puściło w stopie. No i następny dzień to potwierdził.

Spokój, tylko spokój nas uratuje
Dałem sobie jeszcze więcej czasu. Pomału wprowadzając z powrotem masaż piłką. Dodając step, gumę gimnastyczną, jeżyk do ćwiczenia stabilizacji.

W końcu zacząłem mieć poranki bez bólu stopy, bez konieczności rozciągania. Potem ból pojawiał się tylko przy wspinaniu na palce, jeszcze później tylko przy podskakiwaniu na jednej nodze.
Wsparcie
W momencie kiedy zdałem sobie sprawę, że jednak walka z kontuzją będzie dłuższa, liczyłem tylko na własną determinację. Może gdzieś w zakamarkach umysłu kiełkowało, żeby tę całą rehabilitacje porzucić, skoro rok się może ciągnąć, to po co się starać? O ile prościej było przegnać takie myśli, gdy znajomi biegacze dopytywali się o zdrowie i dodawali otuchy. Dziękuję!
Rowerowy powrót
Powrót do aktywności zacząłem od wskoczenia na rower wpięty w trenażer. Za oknem zimowa pogoda, a ja wybieram włoskie letnie trasy i jeżdżę, na lekkich przełożeniach, po 30 minut.
Czasami czułem, że rozcięgno za mocno zapracowało i przerywałem kręcenie. Pomału przesuwałem granicę. Ciekawa była też zmiana obuwia na buty z blokami SPD. Zmienił się punkt nacisku stopy i musiałem zmniejszyć kilometraż, bo większe siły zaczęły działać na rozcięgno. I tak kręciłem 6 tygodni, patrząc jak inni robią długie wybiegania na śniegu.
Biegam i „słucham” stopy
Po sześciu miesiącach od kontuzji, a po ponad trzech od długiego roztrenowania odważyłem się pobiegać. Zacząłem od dystansu 2 kilometrów wokół osiedla – prawie tak, jak zaczynałem biegać! Tym razem nie dlatego, że bym nie dał rady więcej, ale dlatego, że nie wiem, czy się kontuzja nie odnowi. Zresztą czasami miałem uczucie podrażnienia tego miejsca, więc bez szarżowania.
W drugim tygodniu osiągnąłem dystans 5 km. W trzecim raz dobiłem do 10 km. W piątym przebiegłem 14 km, ale musiałem trochę zluzować w kolejnym. Po 10 tygodniach od powrotu do biegania zaczyna wszystko wyglądać bardziej optymistycznie. Udało się zaliczyć w miarę szybkie 5 km na Cytadela by Night #52. Tygodniowy kilometraż to połowa tego, co biegałem przed kontuzją, ale za to już regularnie biegam dystanse 10 km bez efektów ubocznych od strony rozcięgna. Zostaje mi teraz stopniowo wracać do starego tempa i dystansu.
Konkluzje
- Jak coś jest z obuwiem nie tak, to reagować od razu. Nic się nie rozbiega.
- Biegacz, to biegacz. Jak tylko boli, a nie przeszkadza biegać, to będzie biegał, albo starał się wmawiać, że dwa tygodnie przerwy wystarczy i teraz samo przejdzie. Nie. Nie przejdzie. A niedoleczone kontuzje wleką się długo.
- Nie zawsze masaż i rozciąganie jest najlepszym lekarstwem. Bywa, że po prostu potrzeba czasu do porządnej regeneracji.
- Przy rozcięgnie podeszwowym nawet rower jest obciążeniem. Ba! Wyjście po zakupy bywało odczuwalne.
- Nie chciałem brać sterydów (ostrzykiwanie miejsca) – przestaje się czuć ból, ale ryzyko pogłębienia kontuzji nadal występuje.
Pozdrawiam i do zobaczenia na ścieżkach biegowych!